Ciekawostka

29 04/2020

 

 

 

Przy Uniwersytecie Stanford, w jednym z najbardziej ekskluzywnych i najważniejszych archiwów amerykańskich, gromadzącym głównie dokumenty dotyczące polityki światowej, w Hoover Institution on War, Revolution and Peace w kalifornijskim Palo Alto, znajduje się zespół opisany jako kolekcja Paderewskiego. Cząstką tego zbioru są pamiątki ofiarowane pianiście przez Helenę Modrzejewską. Ich zestaw jest doprawdy zdumiewający: własnoręcznie przepisany przez aktorkę akt V Adrianny Lecouvreur, sztuki, w której odnosiła największe sukcesy, zeszyt szkolny małego formatu z przeróżnymi przepisami kucharskimi i na przetwory domowe (zapewne spisywane przez Józefę Bendową, matkę Heleny), list studenta filozofii ze Lwowa z wyznaniem miłosnym. Jest tam także ręcznie, starannym pismem skreślony, utwór zgoła grafomański, ale i całkiem zgrabnie świadczący o atmosferze polskich wędrownych trup, a w takiej przecież Modrzejewska zaczynała swoją karierę. Zapewne dlatego traktowała go jako miłe wspomnienie pradawnych czasów i chyba też dlatego ofiarowała jego rękopis, wraz ze wspomnianymi bardzo osobistymi pamiątkami, bliskiemu przyjacielowi – Janowi Ignacemu Paderewskiemu. Przepisy kucharskie i na przetwory drukowaliśmy w tomiku Z archiwum Modrzejewskiej (Kraków, Księgarnia Akademicka, 1996), list studenta w edycji Listy. Korespondencja Heleny Modrzejewskiej i Karola Chłapowskiego (Warszawa, PIW, 2015). Utwór anonimowego grafomana drukujemy tu po raz pierwszy, ofiarują go miłośnikom Pani Heleny. W druku zachowujemy oryginalną pisownię i ortografię.

Litanja o Wyklętym Łucyanie

Dyrekcjo teatralna elejson! Doroszyński elejson! Towarzystwo Dramatyczne elejson!

Łucyanie artysto! Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie gamoniu!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie pędziwietrze!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie sowizdżale!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie obieżyświecie!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie świszczypało!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie wagabundo!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie nugusie!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie bisurmanie!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie łapserdaku!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie wisusie!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie szubieniczniku!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie postrzeleńcze!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie bziku!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie mazgaju!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie ślamazarniku!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie partaczu!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie kataryniarzu!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie fiakrze!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie pijanico!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie zdrajco serc!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie hotelu miłości!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie steku brzydoty!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie góro garbata!

Nie przyjeżdżaj do nas Łucyanie gębo szczerbata!

Nie przyjeżdżaj do nas Przez twoją kołdrę, prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoją żółtą kapotę prosimy cię nie drażnij nas

Przez twój kapelusz strzechaty prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoje plecy garbate prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoje zęby od święta prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoje tatarskie rysy prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoje gwizdanie prosimy cię nie drażnij nas

Przez twoje głupiowate śmianie prosimy cię nie drażnij nas

Obyś jeszcze raz dostał kije, życzymy ci tego

Oby cię jeszcze raz ze schodów zrzucono życzymy ci tego

Obyś został starym kawalerem życzymy ci tego

Oby ci do reszty wyleciały zęby życzymy ci tego

Obyś się na czworo pokrzywił życzymy ci tego

Oby ci spuchło serce życzymy ci tego

Obyś się karmił całe życie śledziami życzymy ci tego

Od przybycia Lucyana, wybaw nas Dyrekcjo!

Od jego widoku, uchroń nas Dyrekcjo!

Od jego odoru uwolnij nas Dyrekcjo!

Dyrekcjo teatralna elejson, Doroszyński elejson,

Towarzystwo Dramatyczne elejson

Prosimy: Przez twoje marki, talary

Dyrekcjo, która zarobiłaś w Poznaniu, racz mieć wzgląd na nas, a nie pamiętaj na nasze chwilowe oszołomienie i uwielbianie Łucyana, i nie biorąc go ze sobą, ocal oczy nasze od jego szkaradnej postaci, nosy nasze od jego odoru, uszy nasze od jego zachrypniętego dyszkantu, a nas samych [?] od jego gburowatości, prosimy cię o to przez wzgląd na naszego miłego Zarzyckiego. (W tem miejscu muszę kapnąć trzy łzy do chusteczki).

Litanję tę, podsłuchałem, jak odmawiały w głos i razem adoratorki dawne talentu i osoby jakiegoś Łucyana. Kto to może być, nie mogłem się dopytać, a i w archiwum i aktach miejskich, nic nie wyczytałem o takim cudaku. Badacze pilni historyi, wyjaśnią to może kiedy. Spisałem zaś całą litanję wiernie, prosząc łaskawych czytelników o objaśnienie. Na tym kończy się zapis utworu, który Modrzejewska przechowywała przez całe życie, zawiozła do Ameryki i tam rękopis podarowała Paderewskiemu. Podając ten twór do publicznej wiadomości, dołączamy się do prośby kopisty o objaśnienie, jeśli by takiego mógł nam któryś z Czytelników udzielić. 

Komentarze